Inferno, to pierwsza przeczytana przeze mnie książka Dana
Browna, ale już na początku lektury wiedziałem, że będzie to jeden z moich
ulubionych pisarzy. Ta książka to podróż! Florencja, Wenecja i wreszcie tureckie
miasto Stambuł, jako przykład zderzenia historii z rzeczywistością. Czytając,
ma się wrażenie, że samemu przemierza się te miasta, oczami bohaterów
obserwując piękne budowle mające wartość historyczną, artefakty jak chociażby
maska pośmiertna Dantego, czy wszelkie inne dzieła sztuki, do których autor
ewidentnie ma słabość.
Oczywiście podróże i historia sztuki, to nie główny wątek
książki, chociaż najciekawszy. Historia jest dość banalna, jednakże zawiła i
pełna intryg. Przedstawia wydarzenia z życia pewnego historyka, którego
specjalnością jest ikonografia. Przy pomocy lekarki dopiero co poznanej w
szpitalu, w którym znalazł się z powodu postrzału w głowę, próbuje rozwiązać
zagadkę, której to rozwiązanie pozwoli ocalić ludność ziemi przed czyhającą
zarazą. Jednocześnie musi uciekać przed ludźmi, którzy próbowali go zabić.
Wspomniana zaraza, to cud inżynierii genetycznej, za który odpowiedzialny jest
szalony geniusz należący do ruchu transhumanistów. Czy na pewno szalony? Autor
sprawnie zakręcił akcją tak, że w pewnym momencie czytelnik nie był pewien komu
powinien zaufać główny bohater.
Dosyć jednak głównej fabuły! Nie jest ona najlepszą stroną
dzieła, a jest nim, jak już wspomniałem, cała masa ciekawych odniesień do
historii sztuki, rozbudowane i co najważniejsze nie nudne opisy miast, budowli
oraz infrastruktury. W pewnym momencie, można odnieść wrażenie, że książka jest
poradnikiem do interpretacji, jakże wybitnego dzieła „Boskiej komedii” Dantego
Alighieri. Tu oczywiście autor nie stronił od krótkich, ale naprawdę ciekawych
wstawek na temat życia Dantego, jak chociażby jego romantyczna miłość do
Beatrycze – samemu prawdopodobnie nigdy bym o tym nie przeczytał. A skąd się
wzięło słowo „kwarantanna”? Główny bohater doskonale to wyjaśnia prowadząc
przemyślenia na temat historycznej sytuacji Wenecji. Warto wspomnieć, że autor
porusza bardzo ciekawy temat, wartości etycznej, jakim jest liczba ludności na
świecie. Przekonał mnie skutecznie, że za kilka lat może być nas za dużo. Co
się wtedy stanie? Może wystarczy ponowna epidemia Czarnej śmierci, dżumy…
Książkę można przeczytać szybko i jednym tchem, ja jednak
wolałem się nią delektować. Zwłaszcza, że każde wyobrażenie miasta, czy budynku
opisanego w książce, konfrontowałem z jego zdjęciami w Internecie. To jest
właśnie siła książki! Autentyczne miejsca, budowle i dzieła sztuki. Poza tym
autor w pełni zachęcił mnie do przeczytania „Boskiej komedii” i przede
wszystkim do odwiedzenia Florencji. Książkę przeczytać warto, a jak ktoś jest
na bakier z historią, to raczej zmieni zdanie. Polecam!
Dźwiedź
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz