Jakiś czas temu słuchałem audiobook’a książki pt. Przychodzi Platon do doktora. Filozofa w
żartach. Thomasa Cathart’a i Daniela M. Klein’a. Pozycja okazała się bardzo
dobrą lekturą i wyjaśniała zagadnienia filozofii w formie żartów i różnych
anegdot. Autorzy postanowili poświęcić jeden rozdział logice, a w tym logice
indukcyjnej. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie to, że w pewnym
momencie padły słowa mówiące o tym, że Sherlock Holmes posługiwał się procesem
indukcji, a nie - jak znaczna większość uważa – dedukcji. Sam byłem dotychczas
przekonany, że to właśnie dedukcja pomagała Holmesowi rozwiązać wszelkie
skomplikowane sprawy. Jak się okazało, nie tylko mnie to zaskoczyło, więc trzeba
było trochę poszukać i poczytać.
Na początek warto by dodać jakieś wyjaśnienie, na
czym w ogóle polega dedukcja i czym różni się od niej indukcja.
Metoda dedukcyjna
Metoda ta polega na wyprowadzaniu logicznych
konsekwencji z przyjętych założeń i ustalonych hipotez. Wniosek wynika więc z
przesłanek ustanowionych na mocy jakiegoś prawa bądź schematu logicznego.
Należy zwrócić uwagę, że ta metoda w przeciwieństwie do metody indukcyjnej jest
metodą niezawodną, bo też prawdziwe przesłanki prowadzą do prawdziwego wniosku.[1] A jak
wytłumaczyć to po polsku, to metoda dedukcyjna jest metodą rozumowania, która
polega na wyciąganiu logicznych wniosków z założeń, uznanych wcześniej za
prawdziwe.[2]
Przykładem rozumowania dedukcyjnego jest
wnioskowanie sylogistyczne, charakteryzujące się wyciąganiem, w sposób
niezawodny, wniosków z konkretnych przesłanek.[3]
Widać to na poniższych przykładach:
Wszyscy
ludzie są śmiertelni, Sokrates jest człowiekiem, zatem Sokrates jest
śmiertelny.
Błędnie byłoby:
Wszyscy
ludzie są śmiertelni, Sokrates jest śmiertelny, zatem Sokrates jest
człowiekiem.
Błędnie dlatego, że rozumując takim tokiem trzeba
byłoby uznać chomika człowiekiem:
Wszyscy
ludzie są śmiertelni, mój chomik jest śmiertelny, czyli mój chomik jest
człowiekiem.
Ciężko w tym miejscu nie przytoczyć dowcipu z
książki:
Do
baru wchodzi zmęczony pracą, stary kowboj. Zamawia whisky i siada wygodnie. W
pewnym momencie przysiada się do niego piękna, młoda kobieta i pyta obracając
się w jego stronę:
-
Czy jest pan prawdziwym kowbojem?
-
No cóż… Całe życie mieszkałem na ranczu – zaczął zaskoczony mężczyzna. -
Przeganiałem bydło, naprawiałem ogrodzenia i jeździłem konno, więc chyba
jestem.
-
Bo ja chyba jestem lesbijką - mówi na to kobieta. – Przez cały dzień myślę o
kobietach. Już jak tylko wstałam rano, zaczęłam myśleć o kobietach. Niezależnie, czy brałam prysznic, czy oglądałam
telewizję, wszystko sprawia, że myślę o kobietach…
Chwilę
później, kiedy kobieta już poszła, do mężczyzny przysiada się małżeństwo.
-
Jest prawdziwym kowbojem? –pytają.
-
Do tej pory byłem pewien, że tak - odpowiada kowboj. - Ale teraz wychodzi na
to, że jestem lesbijką.[4]
Okazuje się, że prosty błąd logiczny, może prowadzić do poważnych zmian i nieprawdziwych wniosków. Jak do tego dochodzi, wyjaśnione jest poniżej:
„Rozumowanie kowboja:
1. Jeżeli ktoś przez całe życie robi coś, co zwykle
robią kowboje, to znaczy, że sam jest prawdziwym kowbojem.
2. Ja sam przez całe życie robiłem właśnie takie
rzeczy.
3. Dlatego jestem prawdziwym kowbojem.
1. Jeśli
kobieta przez cały czas myśli o innych kobietach, to znaczy, że jest lesbiją.
2. Ja sama
jestem kobietą.
3. Przez cały
czas myślę o kobietach
4. Dlatego
jestem lesbijką.”[5]
Metoda indukcyjna
Przechodząc już do indukcji dodam jeszcze, że rozumowanie czysto dedukcyjne w świecie rzeczywistym
jest rzadko spotykane chyba, że mowa o matematyce. Najczęściej więc posługujemy
się rozumowaniem indukcyjnym, które polega na rozwiązywaniu sprawy od szczegółu
do ogółu, czyli od przykładów do reguły. Oczywiście wnioskowania indukcyjne ze
względu na swój charakter są niedokładne, związane z kryterium
prawdopodobieństwa.[6]
Logika indukcyjna kieruje się od pojedynczych
przypadków ku ogólnym teoriom i służy do potwierdzania teorii naukowych.
Doskonale to widać na przykładzie spadających jabłek. Bo jeśli zauważymy, że
każde jabłko spada z drzewa na ziemię, dojdziemy do wniosku, że dzieje się tak
zawsze, i że jabłka nie lecą w górę czy w bok. Następnym krokiem, może być
sformułowanie teorii, która będzie odnosiła się do innych spadających
przedmiotów – na tym właśnie polega postępowanie nauki.[7]
Jak ma się do tego Sherlock Holmes? Oczywiście,
korzysta z logiki indukcyjnej. Na początku poddaje wszystko dokładnej
obserwacji, by następnie dokonać generalizacji, przy tym opiera się na
wcześniejszych doświadczeniach i korzysta z analogii oraz kryterium
prawdopodobieństwa.[8]
Kryterium prawdopodobieństwa, bierze się stąd, że logika indukcyjna rzadko daje
nam pewność co do wniosków, ponieważ wyciągając je opieramy się na
doświadczeniach, które tym razem przecież mogą być inne.
Poniższa historia powszechnie znana i przytoczona
przez autorów w książce Przychodzi Platon
do doktora… doskonale oddaje sens powyższych słów:
Sherlock
Holmes i Dr Watson wybrali się na kemping… Holmes budzi się w środku nocy i
szturcha przyjaciela
–
Watsonie, popatrz do góry i powiedz mi co widzisz?
-
Widzę miliony gwiazd Holmesie. – odpowiada zaspany Watson
-
A jaki stąd wniosek?
Watson
zastanawia się przez chwilę.
-
Cóż – zaczyna – Z punktu widzenia astronomii, oznacza to istnienie milionów
galaktyk i zapewne miliardów innych planet. Astrologia mówi, że Saturn znajduje
się w pozycji lwa. Chronometria pozwala ustalić, że jest właśnie około kwadrans
po trzeciej. Meteorologia zaś wskazuje, że czeka nas piękny dzień. Z kolei w
sensie teologicznym widzę, jaki Bóg jest wielki i niezmierzony, a my tacy mali
i nieważni. A co tobie mówią te gwiazdy Holmesie?
-
Że ktoś ukradł nasz namiot…
Możemy więc przypuszczać, że proces myślowy, który
pozwolił Holmesowi dojść do takich wniosków, wyglądał mniej więcej tak:
1. Kiedy
zasypiałem, miałem nad głową namiot, lecz teraz widzę gwiazdy.
2. Intuicja
oparta na doświadczeniach, nasuwa mi roboczą hipotezę, że ktoś ten namiot
ukradł.
3. Aby
ją zweryfikować muszę wyeliminować następujące możliwości:
a) Namiot
jest miejscu, ale ktoś wyświetla na nim obrazy gwiazd… - Nie, jest to mało
prawdopodobne, zarówno jeśli biorę pod uwagę zachowania ludzi, a nawet techniczne wymagania z tym związane – w
namiocie powinien być jakiś projektor, którego nie widzę.
b) To
wiatr porwał namiot… – To też jest mało możliwe, bo w końcu z moich doświadczeń
wynika, że taki wiatr z pewnością by mnie obudził.
c) Itd…
4. Tak!
Uważam, że to moja pierwsza hipoteza jest poprawna. Ktoś po prostu ukradł ten
namiot![9]
Myślę, że powyższy tekst wyjaśnia, jak to jest z
procesami, którymi posługuje się Sherlock Holmes i dlaczego jest do indukcja, a
nie dedukcja. Okazuje się z resztą, że nawet szanowny Sir Arthur Ignatius Conan
Doyle, autor powieści w których bohaterem jest właśnie Holmes, pisząc je, był w
błędnym przekonaniu, że to dedukcja:
Sprawa
tego typu wymaga dedukcji. Gdy ten proces krok po kroku znajduje poparcie w
kolejnych faktach, wtedy to, co subiektywne, staje się obiektywne i możemy zdecydowanie
powiedzieć, że osiągnęliśmy nasz cel.
Bardzo "łopatologicznie" rozłożone na czynniki pierwsze, liczyłem na rozwinięcie tematu już mniej przystępnym językiem, niemniej jednak dziękuję i pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń23 yrs old Budget/Accounting Analyst I Florence Pedracci, hailing from Manitouwadge enjoys watching movies like Divine Horsemen: The Living Gods of Haiti and Air sports. Took a trip to Flemish Béguinages and drives a Ferrari 166 MM Barchetta. mozesz sprobowac tego
OdpowiedzUsuńwielkie dzięki za proste wyjaśnienie :D bardzo się przydało
OdpowiedzUsuń