piątek, 17 marca 2017

Miecz Przeznaczenia - Dźwiedź

"Miecz Przeznaczenia" - Andrzej Sapkowski

Nie będę się rozwodził nad tą książką, a konkretnie tą częścią, bo zwyczajnie nie mam nad czym… Muszę przyznać, że ta część była lepsza od poprzedniej, bo opowiadania były dłuższe i jakoś to wszystko bardziej się trzymało kupy, ale wciąż jestem zawiedziony. Tyle przychylnych opinii na temat całej sagi słyszałem, a tu takie zdziwienie. Dlatego więc, napiszę tylko kilka zdań, a jak skończę całego „Wiedźmina”, spróbuję napisać coś więcej. 

W „Mieczu Przeznaczenia” najciekawsze jest opowiadanie, o tym samym tytule oraz powiązany z nim koniec książki - chodzi oczywiście o sprawę z Ciri. Poza tym to taka wielka berbelucha.

Nie powstrzymam się przed napisaniem o samym Geralcie…. Po dwóch tomach i bardzo wielu wątkach myślę, że trochę go już poznałem i nawet próbowałem zrozumieć, ale zwyczajnie mnie drażni. Często słyszę same "ochy i achy" na jego temat. Że to jest świetna postać, wręcz idealna, taki powinien być właśnie wiedźmin – gówno prawda. W wielu sytuacjach był bardzo przewidywalny, denerwujący, niezdecydowany, czasami gorzej jak z dzieckiem, co ja z resztą będę się rozwodził. Ostatecznie mam do niego neutralne nastawienie. Ale pozostanę przy tym, że momentami Geralt z Rivii sam nie wie czego chce i dość często - jak na wiedźmina, jego zachowania są nielogiczne. Pod tym względem zdecydowanie przerasta go jakże piękna Yennefer, a nawet Essi jest od niego bardziej wyraźna, konkretna, mimo iż jest kobietą. Podobnie jest z Jaskrem - może i nie jest on wybitnie waleczny, ale przynajmniej wie, czego chce - pochędożyć i napić się oczywiście. Być może, że jest to tylko wrażenie spowodowane opowiadaniami i we właściwym cyklu Geralt się ogarnie.

Dźwiedź

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz